Cześć. Tak, wiem co powiecie "Ale ja już wszędzie widzę tę książkę. Daj spokój i przeczytaj coś innego". Zgodzę się z wami iż z powodu niedawnej premiery książki dużo osób mogłoby ją dla was zrecenzować ale od jakiegoś czasu miałem ochotę przeczytać tę książkę. I dałbym jej opinie szybciej gdyby nie taki długi czas przyswajania Sekretów Wesaliusza. Ale nie wspominajmy o tym i sprawdźmy co też autorka przygotowała dla nas w tej części.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Okładka:
Wydawnictwo: Uroboros
Seria: Czarne Światła
Premiera: 3 październik 2018
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Opis marketingowy:
Kontynuacja trzymających w napięciu Łez Mai. Technologia rozdarła to miasto na pół. Wydawało się, że ostatnie granice ludzkich możliwości zostały zniesione. W powszechnym użyciu są androidy – prawie doskonałe kopie człowieka. Wyposażone w sztuczną inteligencję, niesamowicie szybkie, zdolne do błyskawicznej regeneracji, są o wiele bardziej wytrzymałe niż ich pierwowzór. I o wiele bardziej niebezpieczne. Ludzie dzięki wszczepom i implantom mogą upgrade’ować swoje ciało i umysł niczym postaci z gier komputerowych. Ci, których na nie stać, bogacą się jeszcze bardziej. Biedni spadają na samo dno drabiny społecznej. Szansą dla wykluczonych jest reinforsyna. Geniusz w pigułce, dostępny na każdą kieszeń. Gdy zapada decyzja o wycofaniu jej ze sprzedaży, atak na siedzibę jej producenta jest nieunikniony. Magazyny pustoszeją w jednej chwili. Reinforsyna zalewa ulice falą neurochemicznego szaleństwa. B-Day. Dzień Buntu. Dzień, który zmienił Jareda Quinna w nafaszerowanego elektroniką cyborga. On sam niewiele z niego pamięta. Tylko Maya, jego replikantka, wie, co naprawdę się wtedy wydarzyło. Bo wszystko zaczęło się właśnie od niej.
źródło opisu: [prowizorka]
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Okładka:
Wydawnictwo: Uroboros
Seria: Czarne Światła
Premiera: 3 październik 2018
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Opis marketingowy:
Kontynuacja trzymających w napięciu Łez Mai. Technologia rozdarła to miasto na pół. Wydawało się, że ostatnie granice ludzkich możliwości zostały zniesione. W powszechnym użyciu są androidy – prawie doskonałe kopie człowieka. Wyposażone w sztuczną inteligencję, niesamowicie szybkie, zdolne do błyskawicznej regeneracji, są o wiele bardziej wytrzymałe niż ich pierwowzór. I o wiele bardziej niebezpieczne. Ludzie dzięki wszczepom i implantom mogą upgrade’ować swoje ciało i umysł niczym postaci z gier komputerowych. Ci, których na nie stać, bogacą się jeszcze bardziej. Biedni spadają na samo dno drabiny społecznej. Szansą dla wykluczonych jest reinforsyna. Geniusz w pigułce, dostępny na każdą kieszeń. Gdy zapada decyzja o wycofaniu jej ze sprzedaży, atak na siedzibę jej producenta jest nieunikniony. Magazyny pustoszeją w jednej chwili. Reinforsyna zalewa ulice falą neurochemicznego szaleństwa. B-Day. Dzień Buntu. Dzień, który zmienił Jareda Quinna w nafaszerowanego elektroniką cyborga. On sam niewiele z niego pamięta. Tylko Maya, jego replikantka, wie, co naprawdę się wtedy wydarzyło. Bo wszystko zaczęło się właśnie od niej.
źródło opisu: [prowizorka]
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Opinia:
Na początku mała uwaga. Ta część zaczyna się mniej więcej w tym samym momencie co pierwsza [przynajmniej o ile dobrze pamiętam], mało tego chronologicznie idzie praktycznie równolegle z nią, oprócz kilku miejsc. Jednak myliłby się ten kto pomyśli iż zmiana postaci której towarzyszymy to zbyt mało. Tak naprawdę to właśnie dzięki takiemu zabiegowi możemy dużo lepiej poznać New Horizon, a zważywszy na to iż May'a, jest nieświadoma swego obudzenia, czy może raczej nie do końca wie jak rozumieć poszczególne emocje jest kolejnym z ciekawych zabiegów. Spektrum jest bardziej naładowane scenami akcji od poprzedniczki a końcowy rozdział, a właściwie scena wywołała tylko głośnie "co" ze szczerym zdziwieniem. Przyznam iż rzadko kiedy książka potrafi mnie aż tak zaskoczyć, zwykle takie zwroty akcji mam przynajmniej gdzieś w podejrzeniach, nawet jeśli są w szufladce "mało prawdopodobne". Jednak takiego nie przewidziałem. Wybaczcie iż tak mało piszę na temat tej książki ale cóż mam powiedzieć. Jest to wręcz koncertowa kontynuacja po której ciężko będzie wytrwać do kolejnego tomu.
Profil książki w serwisie lubimy czytać:
Komentarze
Prześlij komentarz
Ta sekcja należy do Was. Zostawcie ślad po sobie ;)