I kolejna książka przeczytana. Tym razem dość szybko ale to dlatego iż była to bardzo krótka przygoda. Jak podsumowuję tę pozycję? Będziecie musieli wywnioskować z poniższego tekstu. Jednak zanim zapraszę Was na niego chciałbym powiedzieć iż ostatnio staram się odpoczywać troszkę od fantastyki, nie bójcie się tak ona jak i sci-fi na pewno prędzej czy później [raczej wcześniej], wrócą na łamy bloga, ale muszę wcześniej przyjrzeć się innym pozycjom z mojego stosika ;)
---------------------------------------------------------------------------------------------
Okładka:
Wydawnictwo: W.A.B.
Premiera: 12 czerwiec 2013
----------------------------------------------------------------------------------------------
Opis marketongowy:
Tu nie ma zmierzchu ani świtu. Czas stracił znaczenie. Opuściliśmy świat rzeczywisty i wkroczyliśmy do krainy snów. Jest ich pięciu. Gruby Algie, ciemnowłosy Hugo, Teddy z wyłupiastymi oczyma, przystojny Gus i ubogi Jack, który musiał pożegnać się z marzeniami o zostaniu ϐizykiem na rzecz pracy w fabryce papeterii. W lipcu 1937 roku mają wyruszyć na roczną wyprawę na Spitsbergen. Dla Jacka to ostatnia szansa, by zrobić coś z beznadziejnym życiem. Ekspedycję od początku prześladuje pech i do spokojnej zatoczki Gruhunken docierają tylko we trójkę. Stary skandynawski kapitan odradza im zakładanie obozu w tym miejscu, ale ignorują jego ostrzeżenia. Gdy słońce po raz ostatni wzejdzie nad horyzontem i rozpocznie się długa noc polarna, Jack zostanie zupełnie sam. Coś kryje się w mroku. Coś złego. Coś, co nie jest tylko wytworem jego wyobraźni.
Hipnotyzująca opowieść. Trzeszczący lód, arktyczne przestrzenie i przytłaczająca cisza. Doskonale napisana, oddziałująca na wyobraźnię historia paraliżującego strachu przed ciemnością.
Cienie w mroku to coś niesamowitego. Powieść z dreszczykiem, a zarazem metafizyczna refleksja nad tym, co skrywa się pod powierzchnią naszego istnienia.
„The Times"
Urzekająca lektura - coś w rodzaju subtelnie niepokojącej, powściągliwej historii o duchach, którą mógłby napisać M.R. James, gdyby odwiedził Arktykę.
„The Guardian"
Najlepszym sprawdzianem dobrej historii o duchach jest bez wątpienia uczucie paniki podczas czytania w łóżku o północy. W połowie powieści zdałam sobie sprawę, że boję się wyjrzeć za okno. To się nazywa pisarski sukces.
Emma John, „The Observer"
źródło opisu: http://www.wab.com.pl/?ECProduct=1445&v=_tw
Wiecie co mi przypomina ta książka? Może to dziwne, ale Marsjanina. Mimo iż po głębszym zastanowieniu różnic jest dużo. Począwszy od klimatu książki, poprzez styl autorki czy nawet czas przedstawiony w niej, jednak chodzi mi raczej o to osamotnienie i zostawienie człowieka tylko i wyłącznie z jego wyobraźnią oraz wierzeniami. Cienie w mroku opowiadają o grupie młodych ludzi którzy postanawiają spędzić rok w jednym z regionów Bieguna. Nie będzie spoilerem gdy w pewnym momencie pozostaje tylko jedna osoba, i to nie z tego powodu który nasuwa się osobom czytającym horrory. Autorka świetnie przekazała czytelnikom co może dziać się z samotnym człowiekiem w trakcie nocy polarnej. Jeśli macie ochotę na małe doświadczenie to wejdźcie na jakiś czas do jakiegoś ciemnego pomieszczenia, piwnicy czy czegoś w tym rodzaju. Zauważycie iż elementy jakie Was otaczają w mroku wydają się całkowicie inne niż w świetle. A teraz wyobraźcie sobie kilka miesięcy w takim braku światła. W tej którkiej, niespełna trzystustronicowej powieści doskonale widać jak wielki wpływ miało to na głównego bohatera. Dodatkowo miejsce do które wybrali nasi bohaterowie na swoją bazę ma pewną historię która sprawi iż poczujecie ciarki na skórze i to bynajmniej nie z zimna. Nie często mam do czynienia z tym gatunkiem ale nie żałuje ani chwili spędzonej z tą książką i polecam każdemu fanowi thrillera czy nawet lekkiego horroru.
---------------------------------------------------------------------------------------------
Okładka:
Wydawnictwo: W.A.B.
Premiera: 12 czerwiec 2013
----------------------------------------------------------------------------------------------
Opis marketongowy:
Tu nie ma zmierzchu ani świtu. Czas stracił znaczenie. Opuściliśmy świat rzeczywisty i wkroczyliśmy do krainy snów. Jest ich pięciu. Gruby Algie, ciemnowłosy Hugo, Teddy z wyłupiastymi oczyma, przystojny Gus i ubogi Jack, który musiał pożegnać się z marzeniami o zostaniu ϐizykiem na rzecz pracy w fabryce papeterii. W lipcu 1937 roku mają wyruszyć na roczną wyprawę na Spitsbergen. Dla Jacka to ostatnia szansa, by zrobić coś z beznadziejnym życiem. Ekspedycję od początku prześladuje pech i do spokojnej zatoczki Gruhunken docierają tylko we trójkę. Stary skandynawski kapitan odradza im zakładanie obozu w tym miejscu, ale ignorują jego ostrzeżenia. Gdy słońce po raz ostatni wzejdzie nad horyzontem i rozpocznie się długa noc polarna, Jack zostanie zupełnie sam. Coś kryje się w mroku. Coś złego. Coś, co nie jest tylko wytworem jego wyobraźni.
Hipnotyzująca opowieść. Trzeszczący lód, arktyczne przestrzenie i przytłaczająca cisza. Doskonale napisana, oddziałująca na wyobraźnię historia paraliżującego strachu przed ciemnością.
Cienie w mroku to coś niesamowitego. Powieść z dreszczykiem, a zarazem metafizyczna refleksja nad tym, co skrywa się pod powierzchnią naszego istnienia.
„The Times"
Urzekająca lektura - coś w rodzaju subtelnie niepokojącej, powściągliwej historii o duchach, którą mógłby napisać M.R. James, gdyby odwiedził Arktykę.
„The Guardian"
Najlepszym sprawdzianem dobrej historii o duchach jest bez wątpienia uczucie paniki podczas czytania w łóżku o północy. W połowie powieści zdałam sobie sprawę, że boję się wyjrzeć za okno. To się nazywa pisarski sukces.
Emma John, „The Observer"
źródło opisu: http://www.wab.com.pl/?ECProduct=1445&v=_tw
-------------------------------------------------------------------------------------------------------
Opinia:
Profil książki w serwisie lubimy czytać:
Lubię takie książki, z dreszczykiem emocji :) w wolnej chwili poszukam i przeczytam :)
OdpowiedzUsuńŚwietna książka. Mimo niewielkiej objętości zostaje z człowiekiem na długo.
UsuńCiężko o tej książce zapomnieć, a wydarzenia w niej zawarte robią w głowie duży mętlik, szczególnie dłuższy czas po przeczytaniu.
OdpowiedzUsuńI człowiek już nie fantazjuje na temat pozostania w stacji na Biegunie przez rok ;)
UsuńMimo wszystko podziękuję, ja wolę akcję, a to osamotnienie kojarzy mi się bardzo z rozwlekłością :D
OdpowiedzUsuńNa szczęście cała książka nie jest długa więc nie musisz obawiać się rozwlekłości ;) Ale zdaje sobie sprawę iż gdyby była ona dwa lub trzy razy dłuższa to byłoby troszkę "rozwodnione" ;)
Usuń